31 sierpnia 2012

Rozdział pierwszy. Zarry.


 A więc... Lulo zaginęła. Naprawdę, nie ma jej na gadu od kilku dni. A, że tylko taki mamy ze sobą kontakt, nie mogę się dowiedzieć, czemu nie dodała rozdziału. Dobrze, że chociaż wcześniej wysłała mi rozdział do poprawienia. Więc dodaję w jej zastępstwie. Jak nie wróci do końca tygodnia, dzwonię na policję, przysięgam!


   Gdy stałem pod domem ciotki moje serce biło jak szalone, w końcu nie widziałem jej od dobrych paru lat, a teraz tak z dnia na dzień, miałem z nią zamieszkać. Była ona około trzydziestoletnią, niską, szczupłą brunetką, z przeszywającymi, zielonymi oczami. Przynajmniej ja, taką ją zapamiętałem. Rodzice zawsze mówili mi, że jestem do niej podobny, może mieli rację. Ciotka była rozwódką, więc mieszkała sama. Jej córka, a moja kuzynka, Alice, starsza ode mnie o sześć lat, już dawno założyła własną rodzinę. Od tamtej pory ciocia była dość samotna, może to dlatego tak chętnie przygarnęła mnie do siebie.
Stwierdziłem, że takie stanie pod drzwiami może wydać się podejrzane i po prostu głupie, więc wyciągnąłem przed siebie prawą dłoń, po czym kilkakrotnie zapukałem w duże, drewniane, bogato zdobione drzwi.             
   Czekałem kilka chwil, lecz nikt nie otworzył. Powtórzyłem czynność i zacząłem zastanawiać się, czy aby na pewno udałem się pod właściwy adres. Sprawdziłem na kartce, którą z pogardą wcisnęła mi matka i owszem, wszystko się zgadzało.
     - W czym mogę Ci pomóc, młodzieńcze? - usłyszałem za sobą piskliwy, kobiecy głos. Wzdrygnąłem się lekko i spojrzałem za siebie. Ujrzałem postać ciotki Laury, a na moją twarz wpełzł delikatny uśmiech. - Ah, Harry! To Ty! - Krzyknęła uradowana i złapała się za głowę. - Nie poznałam Cię, ale wyrosłeś! Chodź tu, niech no Cię uściskam! - Powiedziała, wyciągając w moją stronę swoje ręce. Zostawiłem na ziemi swoje bagaże i wpadłem w ramiona kobiety.
      - Cześć Ciociu - odparłem po chwili. Gdy w końcu zostałem uwolniony, znów wziąłem do rąk swoje walizki i ruszyłem za brunetką, która zdążyła otworzyć dom i zaprosić mnie do środka. Dom był wielki i bardzo ładnie urządzony. Wiedziałem że moja ciotka jest bogata, ale nie liczyłem na aż takie warunki.
      - No kochanie, Twój pokój jest na górze - odezwała się. - Wejdziesz na piętro po tych schodach, bądź pojedziesz tamtą windą, bo wątpię żeby chciało Ci się targać na górę te wszystkie rzeczy, będą to drugie drzwi po lewej stronie. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. - Powiedziała cały czas szeroko się uśmiechając. Skinąłem głową i ruszyłem w stronę windy. Już po chwili stałem przed drzwiami swojej nowej sypialni. Nacisnąłem klamkę i pchnąłem drewniane drzwi. To, co ujrzałem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Ściany pomalowane były na jasno-szary kolor, a na jednej z nich widniała fototapeta z obrazem Nowego Jorku. Dom - pomyślałem. Po lewej stronie stało duże, dwuosobowe łóżko, naprzeciwko niego czarne biurko, a obok niego taka sama szafka na książki. Obok okna stała wielka szafa na ubrania, również czarna, a po jej prawej stronie duże lustro. Pokój dopracowany był w każdym, nawet najmniejszym szczególe. Rozpakowałem się i zszedłem na dół, do kuchni.
     - I jak, podoba Ci się?
     - Tak, jest świetnie. Dziękuję! - powiedziałem uśmiechnięty i złożyłem na policzku ciotki pocałunek.
     - Cieszę się. Siadaj, może masz ochotę na naleśniki?
     - Oczywiście! Umieram z głodu! - Przyznałem, a moja ciotka zaśmiała się perliście. Po chwili miałem przed sobą talerz z naleśnikami. Zacząłem się nimi zajadać i musiałem przyznać, że były pyszne! Zielonooka usiadła przede mną i oczywistym było, że bardzo nad czymś rozmyślała.
- Powiesz mi, co wydarzyło się w domu? - Spytała w końcu, dokładnie ilustrując mnie wzrokiem. Przełknąłem to, co miałem w buzi i westchnąłem ciężko. Ciocia tak naprawdę nie wiedziała, co było powodem mojej przeprowadzki. Nie miałem ochoty o tym rozmawiać, jednak uważałem, że kto jak kto, ale ona ma prawo wiedzieć, o co chodzi. Skinąłem delikatnie głową, potwierdzając. Chwilę siedziałem cicho, zastanawiając się, od czego mam zacząć.
     - Bo widzisz… - zacząłem niepewnie. - Wszystko zaczęło się od tego, że po paru latach ukrywania się, postanowiłem wyjawić mamie i ojczymowi prawdę..
     - Jaką prawdę? - przerwała mi, nie do końca rozumiejąc o czym mówię.
     - Prawdę o mojej orientacji - westchnąłem. - Bo.. nie wiem czy wiesz ciociu, ale ja jestem gejem. - Kobieta nie odezwała się już, tylko skinęła głową, bym mówił dalej. - No i jak powiedziałem im, że jestem inny.. No, to znaczy, że wolę chłopców to oni wpadli w szał, zaczęli krzyczeć i grozić mi, że wyślą mnie na leczenie. Ojczym powiedział, że nie chce mieszkać pod jednym dachem z pedałem. Może "nie chce" to złe określenie, on nawet nie dopuszczał do siebie takiej myśli!
     - No dobrze, ale dlaczego się wyprowadziłeś? Konkrety, Harry!
     - Kazali mi wybierać, miałem chodzić do psychologa i leczyć się, bądź zniknąć z ich życia. Wiesz, co wybrałem - wzruszyłem ramionami.
     - Nonsens! Przecież to oni powinni się leczyć, jacy niektórzy ludzie są zacofani! - Krzyknęła oburzona ciotka i zmarszczyła brwi. - Wiesz, przykro mi że tak Cię potraktowali, Anne od zawsze była dziwna, ale żeby powiedzieć coś takiego własnemu synowi.. Niedopuszczalne - pokręciła głową z politowaniem i podeszła do mnie, kładąc rękę na moim ramieniu. - Ale nie przejmuj się, tutaj będziesz traktowany normalnie a od następnego tygodnia pójdziesz do nowej szkoły.
***
Był wieczór, ciocia Laura poszła do pracy na nocną zmianę, więc byłem sam aż do rana. Leżałem na kanapie i skakałem z programu na program, nie mogąc znaleźć nic godnego uwagi. Po chwili rozległ się dźwięk pukania. Niechętnie poderwałem się na nogi i ruszyłem w stronę drzwi. Otworzyłem je i ujrzałem przed nimi wysokiego, czarnowłosego chłopaka, o ciemnej karnacji i pięknych, czekoladowych oczach. Poczułem dziwne, palące ciepło kumulujące się w moim podbrzuszu, delikatnie przygryzłem dolną wargę i dokładnie mu się przyjrzałem. Muszę przyznać, że był cholernie przystojny.
     - Przepraszam.. - Odchrząknął chłopak, wyrywając mnie tym z zamyślenia. - Czy coś ze mną nie tak, że tak mi się przyglądasz?
     - Nie, nie! - zaprzeczyłem szybko, a na moje policzki wtargnął różowy rumieniec. Spuściłem wzrok. - Więc.. Po co przyszedłeś?
     - Chciałem oddać to Pani Laurze, znaczy tak naprawdę to moja mama chciała to zrobić, ale oczywiście chodzić muszę ja - powiedział, wysuwając przed siebie biały talerz. Zaśmiałem się cicho. - No więc.. Jest Pani Laura?
     - Nie, nie ma jej, ale mogę wziąć to za nią - powiedziałem delikatnie się uśmiechając. Wziąłem rzecz od chłopaka i chciałem zamknąć drzwi, gdy nagle usłyszałem jego melodyjny głos:
     - Czekaj! - krzyknął, a ja spojrzałem na niego badawczo. - Znaczy.. Zayn. Zayn Malik jestem - powiedział nieco zakłopotany i wyciągnął w moją stronę rękę. Zaśmiałem się rozbawiony jego zachowaniem i uścisnąłem jego dłoń.
     - Harry Styles.


Mam nadzieję, że się wam podobało. Moja część jest już prawie skończona i pojawi się jakoś niedługo.

5 komentarzy:

  1. Ej, to mi się podoba.
    Naprawdę mi się podoba!
    Gratuluje. Mam nieco wybredny gust :D
    /już lubię ciotkę Laurę, że nic nie robi sobie z orientacji Hazzy. Kochana kobieta!
    No, to ja czekam z niecierpliwością na następny, mam nadzieję, że Lulo sie odnajdzie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodko. Podoba mi się. Ze względu of kors na Zarry'ego, mój drugi ulubiony bromance. :3
    Oh, Harry ma kochaną ciocię. Dobrze, że chociaż ona z rodziny go zaakceptowała. Chociaż to przykre, że zrobiła to ona, a nie matka.
    Czekam na nn, i btw, postraszyłaś Lulo Shannonem? o.O Bo ona się musi znaleźć, ja chcę oba zboczeńce prowadzące bloga. D:

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne i ciekawe!!! Czekam na nexta!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. swieeeetne! juz lubie ciocie. ;)
    @swaghugg

    OdpowiedzUsuń
  5. Omnomnomn ;3
    Fajnoo ^^
    Nareszcie pojawił się Zayn :D szybko ale fajnie :D
    ciekawe co będzie dalej *___*
    i cieszę się że Harry w końcu jest szczęśliwy, a ciocia jest dla niego i ogólnie miła c ;

    OdpowiedzUsuń