Ja, ksiądz biskup z wyboru oficjalnie chcę ostrzec ewentualnych czytelników. Możecie mieć wrażenie pewnej powtarzalności akcji ze względu na podobną tematykę, jak w poprzedniej notce. Za usterki przepraszamy. Ameeen!
Niall
Koło północy zacząłem szykować się do snu. Wiedziałem, że
nie zmrużę oka, ale spróbować trzeba. Byłem już w piżamie (bokserki i koszulka
z koniczynką), kiedy usłyszałem sygnał przychodzącej wiadomości. Od: Lou :*
Podejdź do okna.
Teraz.
Odsunąłem firankę i wyjrzałem. Pod domem stał Louis i
patrzył w górę. Uchyliłem skrzydło i wytknąłem głowę na zewnątrz.
-Co ty tu robisz? – zawołałem szeptem.
-Otwórz szerzej okno i cofnij się – syknął w odpowiedzi.
Z zamętem w głowie zrobiłem, co mi kazał. Po jakichś dwóch
minutach zobaczyłem jego twarz ponad parapetem.
-Pomóż mi, debilu.
Jak w transie chwyciłem go za ramiona i wciągnąłem do
środka. Jednak zachwiałem się i razem z nim upadłem na podłogę. Przez chwilę
leżeliśmy bez ruchu, w końcu Louis pozbierał się ze mnie i usiadł na
pościelonym już łóżku, a ja usadowiłem się obok niego.
-Jak… Jak wszedłeś? – odezwałem się, by przerwać ciszę.
-Twoja mama ma bardzo wygodną kratę do sadzenia bluszczu. I
to tuż pod twoim oknem – nagle się uśmiechnął. – Boże, Niall. Tak się bałem.
-Czego? – lekko zmarszczyłem brwi.
-Wybiegłeś tak nagle… Chciałem wyjść za tobą, ale
stwierdziłem, że pewnie wolisz być teraz sam. Obiecałem sobie, że dam ci spokój
do jutra, ale nie mogłem zasnąć. Spojrzałem na zegarek i była dwunasta punkt, czyli
już jest jutro. Wsiadłem w późny autobus i przyjechałem. Cieszysz się? – po tym,
jak paplał, poznałem, że był zdenerwowany.
Milczałem przez chwilę, po czym wykrztusiłem:
-Przepraszam.
Uniósł brew, a ja zacząłem mówić szybko:
-Przepraszam, powinienem był ci powiedzieć, kłamałem cały
czas, gadałem głupoty o dziewczynach, żebyś myślał, że jestem hetero. Tak
strasznie się bałem, że mnie odrzucisz, jeśli się dowiesz. Kiedy Thomas mnie
sypnął, myślałem, że umrę. Zachowałem się jak totalny tchórz. Jeżeli nie chcesz
się już ze mną zadawać, zrozumiem. Po prostu…
-Zamknij się Nialler – przerwał mi z krzywym uśmieszkiem. –
Wcale nie jestem lepszy od ciebie.
-To znaczy? Też coś ukrywałeś?
-Patrz, jak zabawnie życie się plecie. Zrobiłem dokładnie to
samo, co ty.
Przez chwilę przetrawiałem jego słowa, nagle zrozumiałem i
gwałtownie wciągnąłem powietrze.
-Ty też jesteś…
-Gejem – dokończył spokojnie. – Miałem ci powiedzieć już
dawno, ale jakoś tak się nie układało.
Moje serce śpiewało. Louis nie był na mnie zły, a ja miałem
u niego jakieś szanse. Może… Kiedyś…
-Zaskoczony? – znowu się uśmiechnął.
-Jak cholera – przyznałem, kręcąc głową. – Nigdy bym nie
pomyślał.
-Mam zacząć chodzić do szkoły w obcisłych różowych
legginsach?
-Byłoby zabawnie.
-Chyba dla ciebie, kretynie. Chociaż… Może te wszystkie
laski przestałyby za mną biegać.
-Biedny Louis – pokręciłem głową ze współczuciem. – Nie może
się odpędzić od napalonych dziewczyn, to takie smutne – teatralnym gestem
otarłem oczy.
-Weź się odwal. Zamiast mnie pocieszać, to ty się śmiejesz.
-No to chodź – rozłożyłem ramiona, a Lou przytulił się do
mnie, dotykając nosem zagłębienia w mojej szyi. Trwaliśmy tak przez chwilę, po
czym Louis uniósł głowę i poważnie spojrzał mi w oczy. Odległość między nami
zmalała praktycznie do zera, a w końcu nasze wargi zetknęły się delikatnie i
ostrożnie. Przez chwilę obawiałem się, że chłopak odsunie się ode mnie, ale on
zaczął całować mnie mocniej, bardziej namiętnie i gwałtownie. Zrobiło mi się
gorąco i cicho jęknąłem, gdy popchnął mnie do tyłu, a ja upadłem na poduszki.
Pogłębił pocałunek i wplótł mi palce we włosy. Potem przejechał ustami wzdłuż
mojej szyi.
-Niall – zamruczał. – Czy wiesz, że to co teraz robimy jest
absolutnie niemoralne?
-Tak się składa, że wiem – musnąłem palcami linię jego
kręgosłupa. – Ale jakoś mnie to nie obchodzi.
-Niegrzeczny chłopiec – wsunął dłonie pod moją koszulkę i
znowu mnie pocałował. Wygiąłem się w łuk, czując jego dotyk na brzuchu i
torsie.
* * *
Obudziłem się w ramionach Lou. Przez całą noc leżałem
przytulony do niego plecami – pasowaliśmy do siebie jak dwa puzzle. Odwróciłem
się i lekko pogłaskałem go po włosach, a on otworzył oczy i spojrzał na mnie
ciepło.
-Hej – powiedział cicho.
-Cześć – pocałowałem go lekko.
-Zajebisty początek dnia – wymruczał i przeciągnął się.
-Nialler, czas wstawać – mama weszła do pokoju bez pukania,
jak to miała w zwyczaju. Wtedy zauważyła, że nie jestem sam. Przez chwilę
milczała, zszokowana, po czym powiedziała jak gdyby nigdy nic – Cześć, Louis.
Pospieszcie się, śniadanie na stole.
Wyszła.
-Masz specyficzną matkę – stwierdził Tommo, znajdujący się w
stanie lekkiego szoku. – Wie o tobie?
-Yhm.
-Zareagowała podejrzanie spokojnie. Chyba że – spojrzał na
mnie badawczo – często miewasz takich gości.
-Idioto, nie – trzepnąłem go w głowę. – Też nie mogę tego
ogarnąć.
-W sumie… Nie pieprzyliśmy się przecież.
-Tak, ale ona o tym nie wie – przypomniałem i wyplątałem się
z pościeli. Nagle rozdzwoniła się komórka Lou, którą wczoraj położył na stoliku
nocnym.
-Halo? Cześć, mamo. Nie, nie uciekłem z domu. Poszedłem na
spacer wcześnie rano, wrócę po szkole. Tak, zjadłem śniadanie. No, na razie.
-Twoi rodzice ci wierzą? – uniosłem brwi.
-Niekoniecznie – przyznał. – Ale chodzę własnymi drogami i
przyzwyczaili się do tego. Chociaż jak wrócę do domu w tych samych ciuchach,
mogą nabrać błędnych podejrzeń.
-Pożyczę ci coś – zaproponowałem.
-Tylko nie legginsy – zastrzegł.
-Wybierz sobie co chcesz – wziąłem w rękę dżinsy, bokserki i
jakąś koszulkę, po czym udałem się do łazienki. Wziąłem prysznic, ubrałem się,
ogarnąłem włosy i zbiegłem na dół do kuchni. Mama siedziała przy stole, żując
tosta.
-Cześć – odezwała się, przełknąwszy. – Która baza?
-Maaamooo – jęknąłem swoim zwyczajem, w duchu podziwiając
jej spokój. – Trzecia – dodałem po chwili.
-W porządku – machnęła ręką. – Jesteś dorosły. Ale nie
wiedziałam, że Louis…
-Ja też nie wiedziałem – parsknąłem.
-Zrobiłam ciasto na naleśniki, ale smaż sobie sam, bo mi się
nie chce.
-W porządku – wyjąłem patelnię i zaczekałem, aż się
nagrzeje. Właśnie odkładałem pierwszego naleśnika na talerz, kiedy Lou wszedł
do kuchni. Miał na sobie moje dżinsy i czarny T-shirt.
-Dzień dobry, pani Horan – powiedział z galanterią. – Mam
nadzieję, że nie robię kłopotu?
-Ależ nie – zaszczebiotała mama, która go uwielbiała.
-Smacznego – położyłem przed nim talerz. – Dżem czy Nutella?
-Nutella – zadecydował po chwili.
"Która baza?" ja wiem, ciemna jestem i wgl ale rozumiem tego XD
OdpowiedzUsuńNa bazy dzielimy etapy związku... fizycznego.
Usuń1 baza - przytulanie
2 baza - całowanie
3 baza - dotykanie
4 baza - seks
Proste xd
tyle dni czekania... ale opłaciło się. Łahahah 3 baza lool.! to to już pewnie ruchanie i wog. Takie tam spędzić noc ze swoim 'chłopakiem' ;d zajebisty ale szkoda ze taki krótki.
OdpowiedzUsuńTeż nie zrozumiałam z tą bazą ale ok, też nie kumająca jestem xD
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, kocham Nouis'a <33
Wow *_* Świetny ,a to jak zaragowała mama Horana i to jaka jest "wyluzowana" całkowicie mnie zaskoczyło i to pozytywnie.Cieszę się ,że Lou i Niall w końcu się ujawnili i ,że są razem,bo chyba są. Moment z "Która baza ? "" trzecia " był zajebisty . Zapraszam do siebie,może sie spodoba : http://wszystkootobiekochanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZ góry dziekuję i przepraszam za spam :*
świetny rozdział, choc szkoda że trzeba tak długo czekać i że taki krótki :( ale jest warty czekania ;)
OdpowiedzUsuńzajebista matka Horana *_* no i rozdział świenty, dodaj szybciutko kolejną część Nouisa :)
OdpowiedzUsuńprzepraszam, nie świenty tylko świetny xD
Usuńdodaj kolejną część bo to jest super! nie czytam Zarryego więc długo trzeba czekać na Nouisa. dodawajcie szybciej! :( bo tu umieram z tęsknoty za kolejnym rozdziałem :P
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LA wiecej tutaj http://torn-bromance.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńfajnie tutaj u Ciebie :)
OdpowiedzUsuń