20 grudnia 2012

Rozdział siódmy. Zarry.

Drodzy parafianie!
Dodaję rozdział ze sporym opóźnieniem, ale ilość rzeczy, które muszę zrobić jest odwrotnie proporcjonalna do ilości godzin w dobie. Enjoy!



Następnego dnia obudziłem się w niesamowicie dobrym humorze. Wysłałem SMS-a do Harry’ego, a otrzymawszy odpowiedź wstałem i przygotowałem się do wyjścia.
Pierwszą lekcją dzisiaj była matematyka, której nie rozumiałem, której nienawidziłem i którą kompletnie olewałem. Zwykle zajmowałem się zupełnie czymś innym, a potem, za pomocą korków z Hazel, jakoś wyciągałem na dwóję. Rodzice pogodzili się już z tym, że w tym przypadku żadne perswazje ani kary nie spowodują wyższych wyników, więc tylko wzdychali.
Właśnie najspokojniej w świecie pisałem SMS-a, gdy w głowę uderzyła mnie papierowa kulka. Moja klasa wyrosła już z rzucania się rzeczami na lekcjach, więc rozwinąłem pocisk, bo zobaczyć, o co chodzi.
Czy dojrzałeś już do powiadomienia mnie o tym, jakąż to zajebistą dupę wyrwałeś? Widzę przecież, że coś się dzieje.
Hazel, musisz zachować absolutną tajemnicę. Nie możesz powiedzieć nikomu, nawet Josh’owi. – odrzuciłem kartkę.
Omg, czy to nauczycielka?!
Nie, idiotko.
To kto?
Ma na imię Harry.
Obejrzałem się, by zobaczyć jej minę. Otwarte usta, uniesione brwi, wytrzeszczone oczy tego się chyba nie spodziewała.
Jesteś gejem i nic mi nie powiedziałeś?!
Ja… Nie wiem, czy jestem gejem. To się stało tak nagle… Zobaczyłem go i poczułem, jakby poraził mnie prąd.
Ależ obrazowe porównanie. No i co z tym dalej robimy?
My? Sam sobie poradzę.
Jaaasne. Przecież bez mojej pomocy nie zdobędziesz nawet jego numeru.
I tu się mylisz, kochana. Mam jego numer. I spotkałem się z nim sam na sam dwa razy. Ha!
Boże, po prostu nie wierzę. Co się z tobą dzieje, Zayn?
Nie mam zielonego pojęcia, ale rozkminię to.
Mhm. Całowaliście się?
Nie. Ale, kto wie…Może niedługo.
Chryste. Nie wyobrażam sobie, że mógłbyś się przelizać z innym facetem. Troszkę to do ciebie nie pasuje.
Niektórzy wierzą, że większość muzyków to geje.
Zayn, ty nie jesteś muzykiem, ty pracujesz w sklepie muzycznym.
Cicho xd
A tak przy okazji, Louis wie?
Nieee. A powinienem mu powiedzieć?
No jasne! Może ci udzielić pożytecznych rad, prawda?
Na przykład jakich? Całowanie chłopców chyba nie różni się aż tak bardzo od całowania dziewczyn, prawda?
Chyba nie. Ale na przykład nie wiesz, gdzie najtaniej kupić lubrykant.
Kretynko xd A myślisz, że Lou wie?
Nie zaszkodzi spytać.
-Moore, Malik! – zawołała nauczycielka. – Czy chcecie na głos odczytać klasie waszą korespondencję miłosną?
-To nie jest korespondencja miłosna – obraziłem się. – Ja i Hazel jesteśmy przyjaciółmi.
-W porządku, ale ograniczcie kontakty na lekcjach. Zajmijcie się lepiej geometrią, wyjdzie wam to na dobre.
-Prędzej pojadę na sygnale do psychiatry niż zrozumiem to cholerstwo – burknąłem.
-No to prawdopodobieństwo nie jest wcale takie małe – parsknęła Haz, wywołując powszechną radość.

                                               *                   *                   *

Dzisiaj znowu miałem dyżur po południu. Tym razem ruch był nieco większy, ale skończył się około 19. Ponieważ sklep był czynny do 21, miałem mnóstwo czasu, aby nauczyć się na jutrzejszy sprawdzian z historii. Jednak zamiast wyjąć książkę i poczęstować swój mózg porcją wiadomości o wojnie secesyjnej, wystukałem wiadomość do Harry’ego.
Przyjdziesz?
Za 15 min – brzmiała odpowiedź, która nadeszła niemal natychmiast.
Wyjąłem podręcznik z plecaka, żeby chociaż przeczytać to, co miałem na jutro umieć. Jednak słowa tańczyły mi przed oczami, nie mogłem się skupić. Uniemożliwiała mi to świadomość, że za chwilę zobaczę Hazzę. Na myśl o jego ciemnych lokach i zielonych oczach, tekst tracił cały sens i stawał się zwykłym bełkotem. Położyłem ramiona na ladzie i oparłem o nie głowę. Sam nie wiedziałem, kiedy zasnąłem.
Gdy się ocknąłem, Harry siedział obok i wpatrywał się we mnie z rozbawieniem.
-Siema – uśmiechnął się. – Jak drzemka?
-Czemu mnie nie obudziłeś? – spojrzałem na niego z udawaną urazą.
-Słodko wyglądasz, kiedy śpisz.
-Jasne – podniosłem się i stanąłem naprzeciw niego. – Tak w ogóle, to cześć.
Chłopak objął mnie i przytulił, potem odsunął się nieco i spojrzał mi prosto w oczy. Wstrzymałem oddech. Wargi Harry’ego ostrożnie, delikatnie dotknęły moich. Wyraźnie czekał na moją reakcję, gotów w każdej chwili się wycofać. Ja jednak nie miałem takiego zamiaru i zaangażowałem się w pocałunek, wplatając palce w jego włosy. Miałem ochotę trwać tak wiecznie, nie zwracając uwagi na świat dookoła.
Niestety, rzeczywistość musiała się wtrącić, anonsując swoje przybycie dźwiękiem otwieranych drzwi. Odskoczyliśmy od siebie z Harry’m, widząc klienta. Był nim pulchny mężczyzna około 40-stki. Patrzył na nas z wyraźną odrazą, której nie potrafił ukryć.
-Dzień dobry – burknął.
-Dzień dobry – odpowiedziałem dziarsko, próbując ukryć zakłopotanie. – W czym mogę służyć?
-Proszę komplet strun d-Addario – warknął facet. Gdy podałem mu to, o co prosił, przyjąłem pieniądze. Kiedy wydawałem resztę, starał się nie dotykać moich dłoni. Nie powiem, trochę mnie to zabolało.
-Zapraszam ponownie – powiedziałem cicho.
-Pedały. Wszędzie pedały – mruknął, wychodząc.
-Witaj w moim świecie – westchnął Harry. – Tak cię teraz będą traktować. Już nie masz na imię Zayn, tylko pedał albo ciota. W zajebistym środowisku żyjemy, w zajebistym. Mało kto jest w stanie nas zaakceptować. Nawet moi rodzice… -  urwał. – Wywalili mnie z domu, kiedy im powiedziałem – dokończył.
-Jezu.
-Miałem do wyboru leczyć się, albo wyprowadzić. Wybrałem wolność.
Nagle z otwartego okna przejeżdżającego auta dobiegły nas słowa Green Day’a:

I wanna be the minority
I don't need your authority
Down with the moral majority
'Cause I wanna be the minority

2 komentarze:

  1. omnomnomnomnomnomnomnom :3
    jezuu, jakie zajebistee *.*
    No i nareszcie jest rodział ;D
    i w końcu się pocałowali!! ;***
    mskr :DD
    zajebisty i czekam na kolejny ;** oby szybko! <3 ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaram się jak Jared drzwiami.
    Sklep muzyczny, Zarry, pierwszy pocałunek. Może być lepiej? Chociaż, jakby tak pomyśleć, to mogłoby. Gdyby nikt im nie przechodził, może zaczęliby się seksić na ladzie, hyyy. Ok, już, cisza.
    Ogółem nie odpowiada mi, gdy akcja dzieje się tak szybko, mianowicie: zauważają się, rozmawiają, za chwilę są ze sobą. Ale tu wszystko wydaje się być na swoim miejscu. Jak to Zayn określił "poczułem, jakby poraził mnie prąd". Nie ważne, że się nie znali. Black od tamtego momentu myślał o Loczku i z każdym dniem potrzebował go coraz bardziej. Och, tak, coś o tym wiem.
    Będę się teraz rozpływać do końca dnia i snuć własne scenariusze, przez co nie zrobię lekcji, a miałam dokończyć proces technologiczny. ; _ ;
    Nevermind. Rozdział jest... (moja kreatywność woła o pomstę do nieba)jest aghsgdj. (i słownictwo też)
    Czekam z niecierpliwością na następny. A jak mi każesz długo czekać, to założę glany i Cię znajdę. >.< Pozdrawiam, weny życzę. Xo

    OdpowiedzUsuń