31 sierpnia 2012

Rozdział pierwszy. Zarry.


 A więc... Lulo zaginęła. Naprawdę, nie ma jej na gadu od kilku dni. A, że tylko taki mamy ze sobą kontakt, nie mogę się dowiedzieć, czemu nie dodała rozdziału. Dobrze, że chociaż wcześniej wysłała mi rozdział do poprawienia. Więc dodaję w jej zastępstwie. Jak nie wróci do końca tygodnia, dzwonię na policję, przysięgam!


   Gdy stałem pod domem ciotki moje serce biło jak szalone, w końcu nie widziałem jej od dobrych paru lat, a teraz tak z dnia na dzień, miałem z nią zamieszkać. Była ona około trzydziestoletnią, niską, szczupłą brunetką, z przeszywającymi, zielonymi oczami. Przynajmniej ja, taką ją zapamiętałem. Rodzice zawsze mówili mi, że jestem do niej podobny, może mieli rację. Ciotka była rozwódką, więc mieszkała sama. Jej córka, a moja kuzynka, Alice, starsza ode mnie o sześć lat, już dawno założyła własną rodzinę. Od tamtej pory ciocia była dość samotna, może to dlatego tak chętnie przygarnęła mnie do siebie.
Stwierdziłem, że takie stanie pod drzwiami może wydać się podejrzane i po prostu głupie, więc wyciągnąłem przed siebie prawą dłoń, po czym kilkakrotnie zapukałem w duże, drewniane, bogato zdobione drzwi.             
   Czekałem kilka chwil, lecz nikt nie otworzył. Powtórzyłem czynność i zacząłem zastanawiać się, czy aby na pewno udałem się pod właściwy adres. Sprawdziłem na kartce, którą z pogardą wcisnęła mi matka i owszem, wszystko się zgadzało.
     - W czym mogę Ci pomóc, młodzieńcze? - usłyszałem za sobą piskliwy, kobiecy głos. Wzdrygnąłem się lekko i spojrzałem za siebie. Ujrzałem postać ciotki Laury, a na moją twarz wpełzł delikatny uśmiech. - Ah, Harry! To Ty! - Krzyknęła uradowana i złapała się za głowę. - Nie poznałam Cię, ale wyrosłeś! Chodź tu, niech no Cię uściskam! - Powiedziała, wyciągając w moją stronę swoje ręce. Zostawiłem na ziemi swoje bagaże i wpadłem w ramiona kobiety.
      - Cześć Ciociu - odparłem po chwili. Gdy w końcu zostałem uwolniony, znów wziąłem do rąk swoje walizki i ruszyłem za brunetką, która zdążyła otworzyć dom i zaprosić mnie do środka. Dom był wielki i bardzo ładnie urządzony. Wiedziałem że moja ciotka jest bogata, ale nie liczyłem na aż takie warunki.
      - No kochanie, Twój pokój jest na górze - odezwała się. - Wejdziesz na piętro po tych schodach, bądź pojedziesz tamtą windą, bo wątpię żeby chciało Ci się targać na górę te wszystkie rzeczy, będą to drugie drzwi po lewej stronie. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. - Powiedziała cały czas szeroko się uśmiechając. Skinąłem głową i ruszyłem w stronę windy. Już po chwili stałem przed drzwiami swojej nowej sypialni. Nacisnąłem klamkę i pchnąłem drewniane drzwi. To, co ujrzałem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Ściany pomalowane były na jasno-szary kolor, a na jednej z nich widniała fototapeta z obrazem Nowego Jorku. Dom - pomyślałem. Po lewej stronie stało duże, dwuosobowe łóżko, naprzeciwko niego czarne biurko, a obok niego taka sama szafka na książki. Obok okna stała wielka szafa na ubrania, również czarna, a po jej prawej stronie duże lustro. Pokój dopracowany był w każdym, nawet najmniejszym szczególe. Rozpakowałem się i zszedłem na dół, do kuchni.
     - I jak, podoba Ci się?
     - Tak, jest świetnie. Dziękuję! - powiedziałem uśmiechnięty i złożyłem na policzku ciotki pocałunek.
     - Cieszę się. Siadaj, może masz ochotę na naleśniki?
     - Oczywiście! Umieram z głodu! - Przyznałem, a moja ciotka zaśmiała się perliście. Po chwili miałem przed sobą talerz z naleśnikami. Zacząłem się nimi zajadać i musiałem przyznać, że były pyszne! Zielonooka usiadła przede mną i oczywistym było, że bardzo nad czymś rozmyślała.
- Powiesz mi, co wydarzyło się w domu? - Spytała w końcu, dokładnie ilustrując mnie wzrokiem. Przełknąłem to, co miałem w buzi i westchnąłem ciężko. Ciocia tak naprawdę nie wiedziała, co było powodem mojej przeprowadzki. Nie miałem ochoty o tym rozmawiać, jednak uważałem, że kto jak kto, ale ona ma prawo wiedzieć, o co chodzi. Skinąłem delikatnie głową, potwierdzając. Chwilę siedziałem cicho, zastanawiając się, od czego mam zacząć.
     - Bo widzisz… - zacząłem niepewnie. - Wszystko zaczęło się od tego, że po paru latach ukrywania się, postanowiłem wyjawić mamie i ojczymowi prawdę..
     - Jaką prawdę? - przerwała mi, nie do końca rozumiejąc o czym mówię.
     - Prawdę o mojej orientacji - westchnąłem. - Bo.. nie wiem czy wiesz ciociu, ale ja jestem gejem. - Kobieta nie odezwała się już, tylko skinęła głową, bym mówił dalej. - No i jak powiedziałem im, że jestem inny.. No, to znaczy, że wolę chłopców to oni wpadli w szał, zaczęli krzyczeć i grozić mi, że wyślą mnie na leczenie. Ojczym powiedział, że nie chce mieszkać pod jednym dachem z pedałem. Może "nie chce" to złe określenie, on nawet nie dopuszczał do siebie takiej myśli!
     - No dobrze, ale dlaczego się wyprowadziłeś? Konkrety, Harry!
     - Kazali mi wybierać, miałem chodzić do psychologa i leczyć się, bądź zniknąć z ich życia. Wiesz, co wybrałem - wzruszyłem ramionami.
     - Nonsens! Przecież to oni powinni się leczyć, jacy niektórzy ludzie są zacofani! - Krzyknęła oburzona ciotka i zmarszczyła brwi. - Wiesz, przykro mi że tak Cię potraktowali, Anne od zawsze była dziwna, ale żeby powiedzieć coś takiego własnemu synowi.. Niedopuszczalne - pokręciła głową z politowaniem i podeszła do mnie, kładąc rękę na moim ramieniu. - Ale nie przejmuj się, tutaj będziesz traktowany normalnie a od następnego tygodnia pójdziesz do nowej szkoły.
***
Był wieczór, ciocia Laura poszła do pracy na nocną zmianę, więc byłem sam aż do rana. Leżałem na kanapie i skakałem z programu na program, nie mogąc znaleźć nic godnego uwagi. Po chwili rozległ się dźwięk pukania. Niechętnie poderwałem się na nogi i ruszyłem w stronę drzwi. Otworzyłem je i ujrzałem przed nimi wysokiego, czarnowłosego chłopaka, o ciemnej karnacji i pięknych, czekoladowych oczach. Poczułem dziwne, palące ciepło kumulujące się w moim podbrzuszu, delikatnie przygryzłem dolną wargę i dokładnie mu się przyjrzałem. Muszę przyznać, że był cholernie przystojny.
     - Przepraszam.. - Odchrząknął chłopak, wyrywając mnie tym z zamyślenia. - Czy coś ze mną nie tak, że tak mi się przyglądasz?
     - Nie, nie! - zaprzeczyłem szybko, a na moje policzki wtargnął różowy rumieniec. Spuściłem wzrok. - Więc.. Po co przyszedłeś?
     - Chciałem oddać to Pani Laurze, znaczy tak naprawdę to moja mama chciała to zrobić, ale oczywiście chodzić muszę ja - powiedział, wysuwając przed siebie biały talerz. Zaśmiałem się cicho. - No więc.. Jest Pani Laura?
     - Nie, nie ma jej, ale mogę wziąć to za nią - powiedziałem delikatnie się uśmiechając. Wziąłem rzecz od chłopaka i chciałem zamknąć drzwi, gdy nagle usłyszałem jego melodyjny głos:
     - Czekaj! - krzyknął, a ja spojrzałem na niego badawczo. - Znaczy.. Zayn. Zayn Malik jestem - powiedział nieco zakłopotany i wyciągnął w moją stronę rękę. Zaśmiałem się rozbawiony jego zachowaniem i uścisnąłem jego dłoń.
     - Harry Styles.


Mam nadzieję, że się wam podobało. Moja część jest już prawie skończona i pojawi się jakoś niedługo.

25 sierpnia 2012

Rozdział pierwszy. Nouis.

Tum du dum dum i tak dalej. Dziś tylko Nouis, bo Julkę dopadł brak  weny. Czasem będziemy tak pojedynczo dodawać. So, enjoy.


Nauczycielka wpuściła nas do klasy i od razu gdzieś wyszła. Nie leżało to w jej zwyczaju, więc uniosłem brwi. Potem jednak wzruszyłem ramionami i zająłem swoje stałe miejsce w ostatniej ławce.
Od pół roku siedziałem sam – to wtedy klasa dowiedziała się, że jestem gejem. Momentalnie zmienił się ich stosunek do mnie i nagle stałem się szkolnym wyrzutkiem.
Nie było dnia, w którym bym nie żałował, że pocałowałem Stephen’a, mojego kumpla. Naprawdę myślałem, że jest taki jak ja. Myślę, że właśnie to przypuszczenie tak go dotknęło. Z zemsty opowiedział wszystkim o mojej orientacji. Od tej pory raczej nie lubię innych ludzi, z wyjątkiem może mojej rodziny.
Nagle drzwi się otworzyły i profesor Dropper wprowadziła do klasy chłopaka mniej więcej w naszym wieku.
Znieruchomiałem. Chłopak był niemożliwie wręcz przystojny. Dziewięć dziesiątych dziewczyn wydało się z siebie tęskne westchnienie. Ja na szczęście nie, bo mnie zabetonowało. Czasem reagowanie na wszystko przesadnie jest przydatne.
Chociaż w większości przypadków – wręcz przeciwnie.
-To jest Louis Tomlinson, od dziś wasz nowy kolega. Mam nadzieję, że powitacie go ciepło.
Oj tak – powiedziałem do siebie w duchu, obserwując rosnące podniecenie damskiej części klasy.
-Cześć. Ponieważ zostałem już przedstawiony, pozostaje mi tylko usiąść.
Dlaczego wszystko, co on mówi, wydaje mi się jednocześnie inteligentne i seksowne? Niall, pamiętaj, że nie jesteś normalny. Pamiętaj, żeby nic po sobie nie pokazywać. Pamiętaj, że on ma nie wie… O kurwa, on idzie do mojej ławki?!?!?!?!
Najwyraźniej szedł. O Boże. Wdech… wydech… wdech… wydech. Stop akcji serca, zgon.
Odsunął sobie krzesło, usiadł i wyjął z torby książkę od biologii. Potem odwrócił się i podał mi rękę.
-Louis.
-Niall.
Byłem z siebie dumny, że głos mi nie zadrżał. Oczywiście wyartykułowanie formułki w stylu ,,Miło mi cię poznać” było poza zasięgiem, ale zaczyna się od rzeczy małych.
Rozpoczęła się lekcja. Byłem dobrym uczniem, zwykle starałem się skupić na nauce, ale dzisiaj jakoś nie mogłem. Trudno, budowę tasiemca już znałem, nic się nie stanie, jak raz nie będę uważał.
Udzieliwszy sobie rozgrzeszenia, zająłem się obserwacją mojego sąsiada. Wyglądało na to, że słucha. Zerkał to na tablicę ze schematycznym rysunkiem tasiemca, to do podręcznika. Od czasu do czasu poprawiał zmierzwione brązowe włosy, kiedy wchodziły mu w oczy. A właśnie, oczy miał przecudne. Niebiesko-zielone.
W obawie, że chłopak zauważy moje spojrzenie, spuściłem wzrok.
-Panie Horan, czemu pan nie uważa? Co jest takiego ciekawego w ławce?
-A co jest takiego ciekawego w tasiemcu? – wypaliłem, zanim zdążyłem się powstrzymać.
Louis zachichotał.
Nauczycielka bez słowa wróciła do wykładu, który tak konsekwentnie ignorowałem. Niestety, swoim zachowaniem sprowadziłem na złą drogę również Tomlinson’a, który wyrwał z końca zeszytu kartkę i coś nabazgrał.
Właśnie zacząłem się zastanawiać, po co, kiedy przesunął papier w moją stronę.
Zerknąłem na niego, ale pochylił głowę nad książką, żeby Dropper się nie czepiała.
Napisał:
Masz w zwyczaju pyskować nauczycielom? :D
Nie, raczej nie xd Dziś pierwszy raz.
Będziesz miał problemy?
Chyba nie… Tak myślę. Najwyżej mnie wywalą :P
To nie jest śmieszne! Nie chcę stracić sąsiada z ławki, od kogoś muszę ściągać ^^
Nie bądź taki skromny. Już teraz wszystkie dziewczyny kombinują, jak z Tb usiąść xd
Hahaha :D Dzięki xd

Kiedy lekcja się skończyła, Louis spytał:
-Co teraz mamy? Wiesz, nie dali mi jeszcze planu lekcji.
-Czekaj, sprawdzę. O Boże, nieee…
-Co? – zdziwił się.
-Historia – jęknąłem.
-To coś złego?
-A żebyś wiedział – pokręciłem głową. – Deary to syn Belzebuba.
-Dlaczego? – roześmiał się. O Boże, jak on pięknie się śmiał… Dobra, ogar.
-Bo jest potwornie nudny i ma brzydki zwyczaj robienia niezapowiedzianych kartkówek. Dlatego.
-No to kiepsko.
-Nie martw się, ciebie raczej oszczędzi. W końcu jesteś nowy.
-Hm, skoro jest tak wredny…
-Tak, ale mógłby mieć kłopoty. Nie lubi kłopotów. Pewnie się boi, że naślą na niego egzorcystę.
Zachichotał.
Poszliśmy pod pracownię, gdzie urzędował historyk.
Louis gadał ze mną całą przerwę, wyraźnie chciał się zaprzyjaźnić. Szkoda, że gdy tylko się dowie, że jestem gejem, zakończy znajomość. Tak było ze wszystkimi moimi kolegami, a kiedyś byłem dosyć popularny.
Kiedyś.

Po drugiej lekcji podszedł do mnie Mark, który jakby przewodniczył klasie, a przynajmniej chłopakom.
-Czego? – pomimo mojej, raczej nieciekawej, sytuacji nie przybrałem pokornej pozy. Jeszcze tego brakowało.
-Masz nowego kolegę, nie?
-A bo co? Zazdrosny jesteś?
-Nie martw się, nie powiemy mu. Nie podoba mi się. Fajnie będzie, jak się dowie, że jesteś gejem, dopiero, jak go zaczniesz molestować, nie?
-Zamknij się – warknąłem.
-Nie podskakuj, pedale. Mówię ci tylko. Możesz spać spokojnie… Czy co ty tam robisz w nocy.

21 sierpnia 2012

Info 2

Drodzy Ludzie!
Informuję uprzejmie, że termin dodania nowego rozdziału zostaje przesunięty na nie mam pojęcia, kiedy. Jak Julka skończy swoją część, to będzie. Ponieważ jak na razie nie mamy zbyt dużo fanów, nie ucierpi wiele osób. Lots of love.
Paula..

16 sierpnia 2012

Info

Hej, tu Paula.
Po pierwsze: Bardzo się cieszę, że pod prologiem pojawiło się tyle miłych komentarzy. Jak na pierwszy post to sporo :P
Po drugie: Jutro wyjeżdżam na wieś i komputer będę miała dopiero 21. Wtedy lub 22 powinna pojawić się nowa notka. Ja wiem, że długo, ale tak się akurat złożyło - czekajcie cierpliwie xd
Po trzecie: Kocham Was i jestem pewna, że Julka też się pod tym podpisuje.
Tak więc - do kolejnej notki! <3

15 sierpnia 2012

Dwa prologi - dwie różne historie.

                                                   { Demi Lovato - Skyscraper }

  Witajcie, mam na imię Harry Styles, mam osiemnaście lat i jestem mieszkańcem Nowego Jorku. Pozwolicie, że opowiem wam moją historię. Będzie ona opowiadać o tym, jak znalazłem się tu, gdzie jestem. Gdzie jestem? O tym, powiem wam później. Będzie też o tym, jak bardzo niewrażliwi i nietolerancyjni są ludzie, nawet Ci najbliżsi.

  Wszystko zaczęło się pewnego słonecznego poranka, obudził mnie ciepły podmuch wiatru, który wtargnął do pokoju, przez uchylone drzwi balkonowe. Podniosłem powieki i przeciągnąłem się, następnie ziewając przeciągle. Rozglądnąłem się wokół siebie, a cieple promyki wstającego słońca, powitały mnie, radośnie tańcząc na czubku mojego zgrabnego nosa. Wziąłem głęboki wdech i uśmiechnąłem się szeroko. Czułem że to już dzisiaj jest ten dzień, że to dzisiaj w końcu powinienem wyznać prawdę mamie, jak i ojczymowi. 
  Wstałem z łózka, pełen dobrej energii i udałem się do łazienki. 
Chyba nie muszę krok po kroku opisywać tego, co w niej robiłem, tak? Po wszystkich porannych czynnościach, podszedłem do wielkiej szafy i zacząłem zastanawiać się, co mam ubrać. Nie potrwało to długo, gdy zdecydowałem się co dziś założę. Wyjąłem zwykłe czarne spodnie i białą bokserkę. We włosy wplotłem swoje długie, chude palce, a następnie schylając głowę zmierzwiłem je lekko, układając przy tym fryzurę. Lubiłem swoje loki. Rzuciłem ostatnie spojrzenie w stronę wielkiego lustra, stojącego pod ścianą i nacisnąłem klamkę, od drewnianych drzwi mojego pokoju. Zszedłem na dól, do kuchni, gdzie czekała na mnie mama wraz z siostra Gemmą. Nie musiałem długo czekać, gdy w pomieszczeniu pojawił sie mój ojczym.
     - Siadajcie, zaraz podam wam śniadanie - Rozbrzmiał melodyjny głos mojej rodzicielki. Wszyscy zajęli swoje miejsca, a już po chwili delektowali sie jajecznica i naleśnikami. Siedziałem zamyślony i próbowałem nauczyć się jakiejś formułki, którą mógłbym wyznać prawdę rodzinie. Planowałem dokładnie każde słowo, by wszystko było idealnie.
     - Harry, co się z Tobą dzieje? - Spytał ojczym, lecz nie uzyskał odpowiedzi.
     - Haroldzie! - Podniosła głos matka, przez co aż podskoczyłem na krześle, od razu wracając do świata żywych.
     - T-Tak? - Zająknąłem się i niepewnie spojrzałem na nich spod gęstej grzywki.
     - W ogóle nas nie słuchasz, jesteś dzisiaj jakiś nieobecny.. Czy coś się stało? - Spytała spokojnym już głosem. - Przecież wiesz, ze nam możesz powiedzieć o wszystkim, tak? - Dodała, z pokrzepiającym uśmiechem. 
     - Tak, właściwie jest coś, co chciałbym wam powiedzieć. - Przyznałem dość niepewnie i wstałem ze swojego miejsca.
     - Słuchamy Cie.  

     - Ukrywam to, co chce wam powiedzieć już od ponad trzech lat, ale mam nadzieje, ze nie będziecie mieć mi tego za zle. - Zacząłem, a moje ręce trzęsły się  jak opętane. - Nie będę tego dłużej przeciągać, bo uważam ze i tak już długo to odwlekałem. Bo.. Ja jestem inny.
     - Harry, co chcesz nam przez to powiedzieć? Przecież każdy człowiek się od siebie rożni, to nic nadzwyczajnego. - Rzucił obojętnie mężczyzna, zastępujący mojego prawdziwego tatę.
     - Ale.. Ja jestem inny od innych chłopców.. - Przełknąłem ślinę. - Ja.. Jestem homoseksualny. Wole chłopców.
     - Ale Haroldzie.. Czy Ty wiesz, o czym Ty mówisz? Przecież to nie jest decyzja z dnia na dzień, to można jakoś leczyć! - Krzyknęła poddenerwowana matka i wstała ze swojego miejsca. Już po chwili dołączył do niej ojczym.
     - Nie ma nawet takiej możliwości, żebym mieszkał pod jednym dachem z pedałem! Anne, masz racje, takie coś się leczy! To nie jest normalne! 

 

   I właśnie tak się zaczęło. Co stało się potem? Potem kazali mi wybrać, miałem chodzić do psychologa, leczyć się, chociaż wcale nie bylem chory lub odejść i już nigdy nie pokazywać im się na oczy. Teraz, siedzę w samolocie, który zabierze mnie na drugi koniec świata, do Londynu, do ciotki. Spotkała mnie jedna z najgorszych, możliwych rzeczy.  Niezrozumienie    
ze strony najważniejszych osób. Osób, które kocha sie bezwarunkowo. Zostałem odrzucony 
i upokorzony ze strony rodziny. Mój świat obrócił się o 180 stopni, sam nie wiem czy na gorsze, czy lepsze. Co robię teraz? Teraz zaczynam nowe życie, z nowymi ludźmi i w nowym miejscu, z nadzieja, ze tu wszystko będzie dobrze. 



                                                                   * * *
                                         { The Pretty Reckless - Goin' down }

    - Cholera jasna! - Wkurzony rzuciłem się na łóżko. Podłożyłem ręce pod głowę i wpatrzyłem się w  sufit.Właśnie zostałem wyrzucony ze szkoły. Dlaczego? Wszystko zaczęło się od tego, że Thomas Rosser doczepił się do mojej przyjaciółki, Hazel Moore. Nie wiem nawet, dlaczego. Po prostu z dnia na dzień zaczął jej utrudniać życie w prymitywny sposób. Za każdym razem, kiedy przechodziła obok niego, rzucał jakąś złośliwą uwagę. Przypadkiem zniszczył jej nowy telefon. Na frontowej ścianie szkoły pojawił się napis ,,Moore to dziwka i szmata”. Po tym zdarzeniu stwierdziłem, że czas interweniować. Nie byłem typem chłopaka, który wszystko załatwia pięścią. Wolałem iść do dyrektora i opowiedzieć o zaistniałej sytuacji. Może źle zrobiłem? Może należało po prostu przeczekać, aż mu się znudzi? To właśnie doradzała mi Hazel. Ale ja nie mogłem patrzeć, jak on ją krzywdzi. Powinienem był wiedzieć, jaki będzie osąd Tunner’a. Z jednej strony ja, mający już na sumieniu parę awantur, w dodatku gej, z czym się specjalnie nie kryłem. Z drugiej – Thomas Rosser, którego ojciec co roku przesyłał hojne dotacje na konto szkoły. Wiadomo, co powiedział dyrektor. A właściwie nic nie powiedział. Postanowił wyciszyć sprawę. Widocznie uznał za ważniejsze okna w pracowni numer osiem, niż dobro pojedynczego ucznia. Ja tego nie rozumiałem i zrobiłem mu awanturę, powiedziałem co myślę. Nie było to dobre posunięcie. Wyładowałem na nim gniew na Rosser’a, który kumulował się we mnie od dłuższego czasu. Ten wybuch złości przeważył szalę i zostałem dyscyplinarnie wyrzucony ze szkoły. Tak po prostu. Możecie sobie wyobrazić, jaka moja mama była wściekła. Nie wiem, czy bardziej na mnie, czy na dyrektora. No, ale że ja byłem bliżej… Przez kolejny tydzień miałem przerąbane. Szlaban na wszystko i to milczenie. To znaczy, moje siostry wciąż wypełniały dom radosnym gwarem, ale w tym wszystkim słyszało się brak dźwięku – mama się do mnie nie odzywała, jeśli nie musiała. Niefajnie. Jednak nie to mnie denerwowało. Burza prędzej czy później by przeszła, jak każda inna. Gorsze było to, że musiałem zacząć nową szkołę, w zupełnie nowej dla nie dzielnicy Londynu. Nie chciałem zostawiać Hazel bez wsparcia, a i perspektywa zaczynania wszystkiego od początku w nieznanym miejscu bynajmniej mi się nie uśmiechała. Każdemu nowemu jest trudno, a ja byłem gejem. Nigdy nie miałem zdrowia, żeby to ukrywać. Nie chodziłem z żadnym chłopakiem ze szkoły, ale wszyscy i tak wiedzieli i jakoś to akceptowali. Co, jeśli w kolejnej szkole się to zmieni? Jeśli będę wytykany palcami i wyśmiewany? Jeśli stanę się obiektem drwin i nieprzyjemnych żartów? Widziałem to z boku, na przykładzie Haz i wierzcie mi, jest to gorsze, niż myślicie. Ja się martwiłem, Hazel się martwiła, mama się martwiła, moje siostry się martwiły… Gdybym tylko znał się na wudu, to przysięgam, jeszcze tej nocy wybrałbym się po włosy i paznokcie Rosser’a. Szpilki miałem w domu. Przewróciłem się na brzuch i sfrustrowany krzyknąłem w poduszkę.

   Nazywam się Louis Tomlinson, mam 17 lat i nikt mi nie wmówi, że zaczynam
nowe życie.
____________________________________________________________________________
 
 Witajcie, tu Julia. Chciałabym was serdecznie powitać na moim drugim już blogu, który prowadzę wraz Paulą. Mam nadzieję że będzie wam się podobało. Jeszcze nie jest to jasne, ale blog będzie o bromance'ach. :D


J - Zarry.
P - Nouis.

A tu coś od Pauli, pod czym oczywiście się podpisuję, dla mnie wasze komantarze również są ważne! : Cześć,
jestem Paula i mam ostatnio dziką fazę na Noius'ego. Dlatego postanowiłam napisać o nich opowiadanie. Proszę, komentujcie, jeśli się wam podoba. To dla mnie bardzo ważne. <3